Jechałyśmy autobusem i bałam się trochę że się spóźnię ale na szczęście zdążyłam. Pojechałyśmy autobusem bo padał deszcz i było tak średnio ciepło zimno. Kiedy weszłyśmy do busa za nami wbiegł jeden chłopak ale przed drugim jego kolegą drzwi się zatrzasnęły prosto przed nosem i to było śmieszne bo on tak biegł a nagle drzwi się zamknęły ale jego kolega kliknął guzik i drzwi się otworzyły. Kupiłyśmy bilet u kierowcy i prawie się wywaliłam kiedy jechaliśmy bo tak trzęsło ale tylko ja bo inni jakoś stali normalnie a większość siedziała (starsi ludzie).
Wysadził nas na jakimś kompletnym zadupiu na trawie gdzie było pełno błota. Musiałyśmy przejść jeszcze na drugą stronę a ulica była ruchliwa i nie było mowy o jakiś pasach. Wyczekałyśmy moment jak jechało mniej aut i była przerwa i przebiegłyśmy innego wyboru nie miałyśmy za bardzo. Padał deszcz i byłyśmy mokre i dojebane z błota i piasku ja miałam parasol a JB tak szła chociaż też miała parasol ale doszłyśmy w końcu do chińskiego.
Zanim wyszłam z domu powiedziałam tacie że idę kupić buty na komers i żeby dał mi kasę ale nie dał przez co zrobiło mi się smutno i napłynęły mi łzy bo nie chciałam wyglądać słabo ale o tym to dopiero jutro bo jutro komers a teraz nie o tym.
W chińskim JB przymierzała buty bo tez patrzyła ale na szpilki a ja za ten czas poszłam popatrzeć na staniki. Znalazłam taki spoko ładny. Wcześniej go nie przymierzałam ale teraz się okazało że jest za ciasny ale miseczka jest dobra jest tylko za ciasny w gumce. Jest ładny beżowobrązowy i ma koronkę i dużo zapięć. Fajny, ładny ale ciasny. W domu przypomniał sobie że mam jeszcze staniki co kiedyś dała mi siostra i w tedy była na mnie o duuużo za duże ale teraz nie są aż tak i nawet mam na sobie jeden.
Potem z JB poszłyśmy do maka no a potem wróciłyśmy na nogach i poszłyśmy jeszcze do galerii i pochodziłyśmy popatrzeć na buty odziwo nogi mnie nie bolały aż tak a dużo chodziłam a potem już się rozdzieliłyśmy. JB mieszka już u babci na świętej Annie. Posprzątałam pokój jak mi mama kazała dzień przed i prawie przyszła do domu. Spytała się czy byłam kupić buty a ja że tata kasy mi nie dał a ona mi dała i kazała iść kupić. Kupiłam różowe baleriny z kwiatkami. Chciałam na obcasie no ale trudno tak dzień przed.
Nogi ogoliłam przed pójściem z JB bo było jeszcze sporo czasu a i tak to miałam zrobić a nic nie miałam do roboty.
Siostra dała mi torebkę czarną i płaszczyk ale nie wiem czy iść w płaszczu czy w kurtce bo płaszcz trochę za duży więc chyba pójdę w skórzanej kurtce ale dostałam też bolerko więc i tak ściągnę ta kurtkę a bolerko jest tylko na ręce i ma koronkę z tyłu. Nie wiem jaką zrobię sobie fryzurę poszukam za chwilę. A makijaż to będzie sraka. Nie będę miała nic odjebanego po prostu dam tusz, podkład, pomadkę i tyle bo nie mam więcej a wszyscy będą tak odjebani a ja tak zwyczajnie. No nic to jutro...
Jutro wyniki egzaminów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz