Pewnego dnia (oczywiście nie wiem kiedy, to wcale nie tak że nadrabiam wszystko jednego dnia okej?) pojechałyśmy do Zakopanego. PB ogarnęła pociąg i wszystkie prócz KŚ (odrabiała praktyki i chciała sobie odpocząć) wsiadłyśmy do pociągu. Podszedł pan i sprzedał nam bilety. Trochę inaczej wyobrażałam sobie podróż pociągiem. Ten jechał wolno i głośno, i był taki z komuny i co chwilę się zatrzymywał. Kiedy dojechałyśmy na miejsce poszłyśmy na Krupówki i spacerowałyśmy. Było dość fajnie, byłyśmy w różnych sklepach i galeriach. W jednej było muzeum słodkości w których była Faustyna i duży salon gier, który od razu skojarzył mi się ze stranger things.
Potem poszłyśmy do mcdonalda i spotkałyśmy Radka, był pewnie w pracy. Było dosyć sporo ludzi. Poszłyśmy do Tigera bo była taka oferta że brało się torbę i wypełniało się ją oznaczonymi produktami ale były one słabe typu czapeczki na urodziny, teczki, notesiki,gumka do mazania i jakieś takie duperele.
Wróciłyśmy busem bo zaczynało zbierać się na deszcz a pociągu nie było. Jak wróciłam w Nowym Targu nie padało. Rano obudziła mnie mama bo chciała jechać na cmentarz umyć grób bo zbliżał się odpust w kościele na cmentarzu ale powiedziałam że jadę do Zakopanego.
Wycieczkę uważam za udaną. Był też taki zespół cyganów, którzy głośno śpiewali na ulicy i byli śmieszni.
Zrobiłam kilka zdjęć. (mam też filmik ale niestety nie można go pograć przez messengera tylko trzeba przesłać kabelem)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz