niedziela, 9 lipca 2017

Festiwal na wsi

Dzisiaj pojechaliśmy do pobliskiej wsi ( ludżmierz) bo był festiwal. Były różne zwierzęta króliki, konie, krowy.Przypomniały mi kiedy też mieliśmy króliki, ((siostra też miała ale Dino ( pies) zagryzł potem my ja z baratem ale były ona na mięso :( jeden królik umarł mi na rękach Maja a na drugiego spadła pokrywa na łóżeczko, strasznie skakał po klatce i piszczał, spieprzyłam z bratem do domu bo się przestraszyliśmy, a któregoś dnia króliki zniknęły a dziwnym trafem mama kroiła mięso i było jego w chuj. Tak samo kaczory i kury. HALO MIESZKAMY W MIEŚCIE A NIE NA WSI. wiem że mama jest ze wsi a tata miał gospodarstwo ale mieszkamy prawie w centrum. Tylko co ja mam powiedzieć koleżanką jak spytają się co stało się z królikami? Bo przecież nie powiem im że zabili jr strzy i teraz je jemy. Wiem że to jest jedzenie bez chemi itp itd i to dobrze, wole jeść zdrowe, tak samo mleko od sąsiadów, dobre i zdrowe  ))Był pokaz koni i furgonetek (?) które ciągną, a potem koncert jakiś starych dziadków. Pewnie śpiewali by disco polo. Byliśmy patrzeć na konie potem wróciliśmy do domu, na koncert nikomu się nie chciało jechać, taki typ muzyki to na pewno nie dla mnie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz