Kiedy staliśmy na końcu procesji i była 4 stacja zrobiło mi się słabo mimo że byliśmy w cieniu. Powiedziałam o tym tacie i poszliśmy w kierunku domu ale zaczęło mi się kręcić w głowie i piszczeć w uszach a w dodatku nic nie widziałam a obraz się rozmazywał i były tylko kropki różnych kolorów ale nic nie widziałam i było coraz gorzej bo zachciało mi się wymiotować. Przeszliśmy na drugą stronę ulicy do cienia i zobaczyłam schodki i chciałam na nie usiąść od razu ale tata pokazał mi parapet koło ich którego nie zauważyłam (no bo nic nie widziałam) i siadłam na niego. Chwilę posiedziałam a potem zemdlałam.
Odzyskałam przytomność kiedy dwóch facetów trzymało mnie żebym nic sobie nie zrobiłam. Słyszałam głosy ale słabo widziałam. Tata gonił i szukał gdzieś jakiegoś otwartego sklepu gdzie mogła by być woda ale wszystko było zamknięte i słyszałam jak jeden koleś po mojej prawej powiedział coś że może tutaj a tata że wszystko pozamykane był też jakiś gościu po mojej lewej. Dopiero po chwili skapnęłam się że siedzę na ziem i się trochę obawiałam o moją spódnice że coś widać. Chciało mi się płakać ale nie mogłam i nie chciałam bo myślałam o tym że mi się tusz rozmaże a potem pomyślałam żeby usiąść na tym parapecie i nie robić siary i zamieszania bo nienawidzę takich sytuacji ale tego nie zrobiłam i nawet nie próbowałam i chciałam znaleźć torebkę ale nic nie robiłam. Po moich myślach przyszedł tata i dał mi szklankę z wodą z pizzerni która była naprzeciwko (prima vera) a panowie którzy mnie podtrzymywali powoli odchodzili i się pytali czy gdzieś zadzwonić. Usiadłam na tym parapecie i piłam wodę i szukałam torebki. Nie była moja (chyba patki ale była na klatce 834047 lat) a w niej był telefon i chusteczki. Wypiłam wodę i powoli było mi lepiej. Zobaczyłam że mam poobijane kolana ale nic mnie nie bolało i dalej nie boli musiałam spaść z tego parapetu (oprócz głowy kiedy to pisze)
I powoli poszliśmy do domu (tata odniósł tą szklankę oczywiście) a w domu wypiłam wodę i się położyłam. Potem mama wróciła z procesji i się zaczęła drzeć że trzeba było wodę itp. Tata chodzi i się pyta co jakiś czas czy się dobrze czuję i mierzyłam ciśnienie kilka razy ale jest już dobrze. Jestem ciekawa ile byłam nieprzytomna ale wydaje mi się że chwilę. Czas leciał mi szybko. Tata powiedział że zawołał tych facetów bo byli niedaleko. Pierwszy raz miałam coś takiego. Ciekawie jak to wyglądało z 3 osoby. Dobrze że siedziałam a nie spadałam ze stojąca.